Work Text:
Noc była ciemna i burzliwa. Trójka zielonych żółwi przemierzała ocean, jak najszybciej, by wreszcie dostać się do upragnionej laguny. Pioruny strzelały nad ich głowami, a fale niemiłosiernie uderzały w ich pancerze, by zbić ich z trajektorii. Mimo to żółwie płynęły do celu. Już byli blisko, więc poddanie się nie miało nawet najmniejszego sensu.
Nagle największy z nich, Sammy zauważył cieśninę prowadzącą do wioski, będącej ich finiszem. Popędził więc swoją żonę, Shelly i wnuczkę, Ellę. Tak bardzo chcieli wreszcie odpocząć! Ta podróż była długa, trudna i co za tym idzie, męcząca.
Wreszcie wpłynęli do skrytego za kępą wodorostów przesmyku i odetchnęli z ulgą. Gdy tylko wysunęli się z cieśniny, spotkali się z zarządcą wioski, szarym, dużym żółwiem, Ray'em oraz jego żoną, nieco mniejszą od niego, Ritą.
- Witam. Jestem Ray, a to Rita, moja żona- odezwał się ten pierwszy.
- Dobry wieczór. Ja to Sammy, moja żona, Shelly i wnuczka, Ella- odparł zielony żółw- Planowaliśmy przypłynąć wcześniej, ale burza nas mocno opóźniła.
- Prawda. Tym razem pogoda mocno dała się we znaki- wtrąciła Rita- Pewnie jesteście zmęczeni. Macie szczęście, obok naszej jaskini jest druga, wolna. Spokojnie się w niej pomieścicie.
- Dziękujemy- odparli przybyli i razem z gospodarzami popłynęli do swojego miejsca zakwaterowania.
Po tym pożegnali się i każdy wpłynął do swojego mieszkania.
Następnego dnia Shelly obudziła swoją wnuczkę:
- Ellu, czas wstawać do szkoły!
- Już idę- odparła dziewczynka przeciągając się.
- O, zobacz Ray i Rita mają wnuka- babcia chciała odciągnąć jej uwagę od spania.
Ella podpłynęła do wejścia i nieśmiało wychyliła głowę. Zauważyła deczko większego od niej, szarego żółwika o błękitnych oczach. Zarumieniła się, jej serce zaczęło bić mocniej. Co się z nią działo? Przecież miała wielu przyjaciół, w tym chłopców, ale przy żadnym nie czuła takiego ciepła w środku.
- Skarbie, masz nasycić brzuszek, nie oczka- zaśmiała się pobłażliwie Shelly, domyślając się wszystkiego.
Lekko zażenowana dziewczynka z trudem oderwała wzrok od przystojnego chłopca i popłynęła na śniadanie. Migiem wsunęła wodorosty do buzi, po czym krzyknęła na odchodne:
- Pa, dziadku! Pa, babciu!- i już jej nie było.
Szkoła była blisko jej domu, więc nie musiała się trudzić, by ją znaleźć. Podpłynęła nieśmiało do "budynku" z koralowca i obserwowała rówieśników.
- Ty, Figo! Patrz, ładna z niej sztuka! Co to za jedna?- zapytał z zainteresowaniem szary żółwik swojego przyjaciela, rybę-motyla.
- A co ja jestem?! Ciotka Wikipedia?! Spytaj ją, Ricky!- odparł tamten, po czym spytał z przekąsem- Zaraz, a co cię to tak interesuje?
- Interesuje, bo interesuje- zbagatelizował żółwik, po czym popatrzył na nową koleżankę. Miała takie piękne, bystre oczy! Dodatkowo imponowała mu jej ślicznie ukształtowana figura i wdzięk, z jakim nią poruszała. W końcu odważył się do niej podpłynąć i zagadać:
- Witam, mademoiselle! Czy zaszczycisz mnie znajomością twego imienia?- tu pocałował ją w płetwę.
Dziewczynka nie mogła w to uwierzyć! On do niej podpłynął, w dodatku ucałował jej płetwę i nazwał ją panienką po francusku!
- J-jestem Ella- odparła zarumieniona.
- Imię piękne tak, jak jego właścicielka- skomplementował chłopiec- Ja jestem Ricky.
- M-miło cię poznać- uśmiechnęła się żółwinka.
- Jaki ma ładny uśmiech...- rozmarzył się.
- Dzięki- odparła Ella.
- P-powiedziałem to n-na głos?- zarumienił się, na co ona zachichotała.
Patrzyli na siebie przez chwilę, gdy nagle Pan Lucjusz zawołał wszystkich na lekcje.
- Chcesz siedzieć ze mną?- zapytał Ricky.
- Chętnie- odparła Ella- A-ale nie mogę, obiecałam Anabel, że będę jej koleżanką z ławki.
- Okej, nie szkodzi. Ale jesteśmy przyjaciółmi?
- Pewnie.
Po tym wpłynęli do szkoły.
Po lekcjach Ella płynęła razem ze swoją nową przyjaciółką.
- Anabel?
- Tak?
- Czy mogę cię zapytać o Ricky'ego?
- Jasne, że tak! Dawaj!- uśmiechnęła się ośmiorniczka.
- No, więc zastanawiam się czy on kiedykolwiek tak interesował się nowymi uczennicami?
- Nie, nigdy. Jesteś pierwsza. Sądząc po tym, jak cię traktował, mogę stwierdzić, że ma cię na celowniku.
- Chcesz powiedzieć, że mu się podobam?- zarumieniła się Ella.
- Bez wątpienia. W szkole cały czas patrzył na ciebie maślanym wzrokiem. Jest tobą mocno zainteresowany- odparła Anabel- O, ja tu skręcam do domu, na razie!- pożegnała się, po czym jeszcze szepnęła- Nie przejmuj się, nie będziesz sama, Ricky cię odprowadzi- po tym popłynęła do domu i jeszcze pomachała przyjaciółce na odchodne.
- Pa- odmachała jej Ella.
Wtem podpłynęli do niej Ricky i jego przyjaciel.
- Moja droga, to jest Figo- przedstawił żółwik swojego kumpla, który od razu się przywitał:
- Hej!
- Cześć!- odparła dziewczynka.
Po tym oboje z Ricky'm popatrzyli się na siebie. Ich wzrok był tak intensywny, że w końcu Figo nie wytrzymał tej słodyczy.
- Wiecie, ja muszę dziś przypłynąć wcześniej do domu- wykręcił się, pożegnał i odpłynął- Pa!
- Na razie!- odparły żółwie.
- Odprowadzić cię, Ellu?
- Jesteśmy sąsiadami- zachichotała.
- N-naprawdę? Dziadkowie mówili mi, że trójka żółwi zielonych przypłynęła do wioski. Nie przypuszczałem, jednak, że jest wśród nich znalazła się dziewczyna piękna, jak prawdziwa bogini i że będzie ona moją sąsiadką. Słyszałem, że wczorajsza burza była porządna, nie myślałem, że tak delikatne płetwy, jak twoje mogą sobie poradzić z takim żywiołem.
Dziewczynka zarumieniła się lekko, zwłaszcza wtedy, gdy Ricky chwycił ją za płetwę. Nie płynęli szybko, chcieli jak najdłużej ze sobą pobyć.
Gdy dopłynęli, Sammy rzucił sarkastycznie:
- No, drogie książątka wreszcie się dowlekły!
- Korki na drogach były?!- dorzucił Ray, po czym obaj dziadkowie wybuchnęli śmiechem.
- Nie przejmujcie się nimi, po nieprzespanej nocy są, jak człowiek po brandy- wyjaśniła dzieciom Shelly, po czym zawołała je na obiad.
Wieczorem do groty Sammy'ego przypłynął Robert.
- Dzień dobry, mogę porozmawiać z Ellą? Potrzebuję jej pomocy.
- Jasne- uśmiechnęła się Shelly i zawołała wnuczkę.
- Już idę, babciu- odparła dziewczynka.
- Kolega do ciebie- powiedziała babcia.
- Możesz teraz ze mną popłynąć w pewne miejsce?- zapytał Robert Elli- Jest bardzo niedaleko.
- Oczywiście, że może- wtrąciła Shelly- Tylko nie za długo, zaraz będzie ciemno.
- Dobrze- pomachały jej dzieci i odpłynęły.
Płynęli dość szybkim tempem, więc chwilę potem byli u celu. Usiedli na jednym z kamieni w miejscu, gdzie mało kto mógł ich zobaczyć, po czym Robert spytał:
- Kochasz Ricky'ego, prawda?
Dziewczynka nieco się zdziwiła pytaniem, ale odparła:
- Tak. Jest dla mnie kimś wyjątkowym.
- A ja? Przecież też niczego sobie- przysunął się.
- Owszem, ale ja wolę Ricky'ego- próbowała zwiększyć przestrzeń między nimi.
Jej starania, niestety, spełzły na niczym, gdyż tamten przysunął ją do siebie i przycisnął swoje usta do jej. Próbowała się oswobodzić z uścisku, ale Robert trzymał ją bardzo mocno. Gdy tylko zwolnił uścisk, chciała zawołać Ricky'ego, ale ten przewidział jej ruch i zawiązał jej usta wodorostem.
- A teraz się pobawimy... kochanie- i przystąpił do działania.
Po kilku minutach, gdy skończył, ostrzegł:
- Słuchaj, ten, kto się o tym dowie, zostanie zlikwidowany, jasne?- i zdjął jej wodorost z ust.
Ella nie miała siły mówić. Przytaknęła, a z oczu znów pociekły jej łzy.
- No, to jesteśmy kwita... skarbie- po tym chwycił ją za płetwę i odprowadził do jej jaskini.
- Do zobaczenia- pomachał jej, a ona powtórzyła jego gest bez słowa.
Ricky, widząc całe zajście od momentu przypłynięcia Elli i Roberta, postanowił jutro porozmawiać z dziewczynką.
Następnego dnia, gdy płynęli do szkoły, spytał:
- Czego wczoraj chciał od ciebie ten młokos?
- O-on chciał mi tylko pokazać koralowce- skłamała, nie chciała, by Ricky miał jakieś kłopoty przez jej gadulstwo.
- Tylko tyle? Na pewno?- dociekał żółwik.
- T-tak- odparła.
- To dobrze, bo właśnie chciałem cię spytać: czy pójdziesz ze mną na dzisiejszą potańcówkę w szkole?
- Chętnie- uśmiechnęła się.
Nie mogła uwierzyć, chłopak jej marzeń zaprosił ją na potańcówkę!
Wieczorem oboje popłynęli do koralowca, w którym się uczyli. Figo i Anabel robili za DJ'ów. Gdy tylko zobaczyli Ricky'ego i Ellę razem, puścili wolną muzykę. Żółwie tańczyły przytulone do siebie, kołysząc się w rytm podkładu.
Dziewczynka wtuliła się w swojego towarzysza. Tak pragnęła zapomnieć o wydarzeniach z tamtego okropnego wieczoru!
Po dwóch godzinach dzieci zaczęły się rozchodzić. Ricky i Ella pożegnali się i wpłynęli, każdy do swojej jaskini.
Następnego dnia, gdy żółwiki płynęły do szkoły, szary żółwik odezwał się:
- Ellu?
- Tak?
- Wczoraj wielokrotnie chciałem ci powiedzieć- tu chwycił jej płetwy- że cię kocham i spytać: czy chcesz ze mną chodzić?
- Ja też cię kocham i tak, będę twoją dziewczyną- przytuliła go.
Odwzajemnił gest, po czym złączył ich wargi w pocałunku. On całował delikatnie, ale jednocześnie pożądliwie. Nie to, co Robert! Natychmiast zaczęła oddawać pocałunki.
Nagle nadszedł najgorszy moment, czyli rozłączenia ich ust. Nie chciała tego, pragnęła zatracić się w miłości, jaką żywiła do swojego partnera. Mimo to on dał jej na to szansę, mocno ją przytulając.
- Ricky?
- Tak, skarbie?
- Czy od dzisiaj możemy siedzieć razem?- Ella czuła, że Robert ich obserwuje.
- Pewnie, że tak- ucałował jej czoło i zadowoleni popłynęli do szkoły.
Po lekcjach ujawnili swój związek przez dziadkami. Oni byli nawet bardzo skorzy do zaakceptowania tego. Miłą atmosferę zniszczył Robert:
- Witaj, kochanie- rzekł do Elli.
- Kochanie?- zdziwił się Ricky i spojrzał na swoją partnerkę.
- Tak, dobrze słyszałeś. Ona i ja jesteśmy naznaczeni- brązowooki uśmiechnął się z wyższością.
- Co?! Jak to?!- oburzyli się dorośli.
- Ricky, musimy porozmawiać! Proszę cię!- odezwała się Ella.
- Okej- pociągnął ją za sobą na stronę.
- P-posłuchaj, ja wcale nie chciałam- zaczęła i opowiedziała mu o wszystkim, co wydarzyło się zeszłego wieczoru.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Nie byłam w stanie, zagroził mi, że komu o tym powiem, tego zlikwiduje. Poza tym zgadnij, jak się mogłam po tym czuć... proszę, nie kończmy naszego związku!- zapłakała rzewnie- Ja od początku bardzo cię kochałam i ani na chwilę się to nie zmieniło! Próbowałam się bronić, ale był zbyt silny i chciałam krzyczeć, ale zawiązał mi usta wodorostem!
Ricky nic nie odpowiadał. Tylko patrzył na nią przez chwilę, po czym bez słowa chwycił ją za płetwę i pociągnął za sobą.
- I co?- dociekał Ray.
- Cóż, Robercie. Ja nie zamierzam jej karać twoją obecnością do końca jej życia- zwrócił się szary żółwik do rywala.
- Czyli?- adresat nie zrozumiał przekazu.
- Zostaje u mnie. To ty ją do tego zmusiłeś! Ona nie ponosi żadnej winy!
- A skąd wiesz czy nie skłamała?
- Niby po co miałaby to robić?! Ufam jej i zapamiętaj sobie, że prędzej siebie bym o coś posądził niż ją!
Ella od razu podpłynęła do swojego partnera i wtuliła się w niego. Odwzajemnił gest, po czym rzekł:
- Chodź, kochanie, spędzimy trochę czasu sami, we dwoje- i popłynęli na plażę.
Położyli się na piasku. Zanim Ricky ułożył głowę na podłożu, spojrzał jeszcze raz na leżące przy nim piękno. Po tym utkwili w głębokim pocałunku. Nareszcie mieli czas tylko dla siebie, otuleni promieniami popołudniowego Słońca.
Koniec